Po warszawskich salonach krąży Jastrząb. Wychwytuje plotki, śledzi najnowsze trendy, wypytuje gwiazdy o ich stylizacje. Jest częstym gościem na pokazach mody, chętnie gawędzi z projektantami o tym, co szykują na nowy sezon. Niestety nie oznacza to wcale, że ma wyczucie stylu.
I nie czepiamy się dla zasady. Po prostu zastanawiamy się, dlaczego atrakcyjne kobiety - a Agnieszka Jastrzębska z "Dzień Dobry TVN" zdecydowanie się do takich zalicza - tak się oszpecają? Dlaczego nie spojrzą w lustro albo chociaż na koleżankę o dwa rozmiary mniejszą? Jeśli wiotka trzcinka wygląda w mini w miarę OK, to znak, że kobieta w rozmiarze 40+ będzie w niej wyglądać ŹLE.
Biała koronka? Dobra na ślub, noc poślubną, piknik na łące, puszczanie wianków. Nie na wieczorną imprezę w stolicy. Nie w wersji z przezroczystymi rękawami. Nie w wydaniu ultra-mini do nóg, które nie przypominają kończyn wybiegowej gazeli.
Agnieszko, miło zobaczyć w telewizji kobietę o normalnych wymiarach, to fakt. Ostatnio miałyśmy wrażenie, że na ekranach telewizorów masowo zalęgły się patyczaki. Jednak nie warto ślepo kopiować stylu dziewczyn w rozmiarze "zero". Wystarczyłoby dodać sukience kilka centymetrów w okolicy kolan, oderwać te rękawy panny młodej i byłoby dobrze. A tak, nie pozostaje nam nic innego, jak nazwać tę stylizację po imieniu: sukienka mini, porażka maxi.
I nie czepiamy się dla zasady. Po prostu zastanawiamy się, dlaczego atrakcyjne kobiety - a Agnieszka Jastrzębska z "Dzień Dobry TVN" zdecydowanie się do takich zalicza - tak się oszpecają? Dlaczego nie spojrzą w lustro albo chociaż na koleżankę o dwa rozmiary mniejszą? Jeśli wiotka trzcinka wygląda w mini w miarę OK, to znak, że kobieta w rozmiarze 40+ będzie w niej wyglądać ŹLE.
Biała koronka? Dobra na ślub, noc poślubną, piknik na łące, puszczanie wianków. Nie na wieczorną imprezę w stolicy. Nie w wersji z przezroczystymi rękawami. Nie w wydaniu ultra-mini do nóg, które nie przypominają kończyn wybiegowej gazeli.
Agnieszko, miło zobaczyć w telewizji kobietę o normalnych wymiarach, to fakt. Ostatnio miałyśmy wrażenie, że na ekranach telewizorów masowo zalęgły się patyczaki. Jednak nie warto ślepo kopiować stylu dziewczyn w rozmiarze "zero". Wystarczyłoby dodać sukience kilka centymetrów w okolicy kolan, oderwać te rękawy panny młodej i byłoby dobrze. A tak, nie pozostaje nam nic innego, jak nazwać tę stylizację po imieniu: sukienka mini, porażka maxi.
mwmedia |
mwmedia |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz